WP Wydarzenie specjalne Sponsor wydania
WP Wydarzenie specjalne Sponsor wydania

Jak to się wszystko zaczęło? Opolski festiwal ma już 60 lat

Sponsor wydania
Gdyby nie dwóch zapaleńców – dziennikarzy radiowej Trójki i gdyby nie działacz partyjny, który nie bał się trudnych wyzwań, 60 lat temu Opole nie zostałoby stolicą polskiej piosenki. Na szczęście szalony pomysł, by pokazać to, co w polskiej rozrywce najlepsze, trafił na podatny grunt.

Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu obchodzi w tym roku okrągły jubileusz. 60 lat to poważny wiek i duża dojrzałość, ale też dobry pretekst do wspomnień.

Dlatego też tegoroczną imprezę rozpocznie jubileuszowa "Wielka Gala – Od Opola do Opola" w reżyserii Konrada Smugi (w piątek 9 czerwca o godz. 20:15). Artyści i konferansjerzy przypomną najważniejsze muzyczne wydarzenia z minionych 60 lat. Na scenie pojawią się: Sound n'Grace, Roxie Węgiel, Włodek Pawlik, Lanberry, Oskar Cyms, Jolanta Darowna z kultowych Alibabek, Golec uOrkiestra, Zakopower, Lombard, Trubadurzy, Pectus, Wanda i Banda, Universe, Krzysztof Jaryczewski, Gromee, Dominik Dudek, Marina,. Koncert poprowadzą: Beata Chmielowska-Olech, Tomasz Kammel i Marek Sierocki.

Zanim jednak zasiądziemy na widowni i przed telewizorami, przypomnijmy sobie historię tej wyjątkowej imprezy, jej pomysłodawców, słynnych wykonawców i niezapomniane piosenki. No to zaczynamy!

Ochronić i pokazać polską piosenkę

Odwilż kulturalna 1956 r. sprawiła, że do uszu Polaków zaczęła docierać muzyka zachodnia, m.in. jazz i rock. Co więcej, lata 60. to pierwsze edycje festiwalu we włoskim San Remo, skąd także szerokim strumieniem płynęły do Polski zachodnie dźwięki.

Podczas I KFPP w Opolu w konkursie na najlepszy utwór zwyciężyli Ewa Demarczyk i Zygmunt Konieczny.

Podczas I KFPP w Opolu w konkursie na najlepszy utwór zwyciężyli Ewa Demarczyk i Zygmunt Konieczny.

Źródło: materiały partnera

Polska piosenka również zasługiwała na to, by pokazać ogromny wachlarz jej możliwości. Tym bardziej że wykonawcy, jak Piwnica Pod Baranami, działali wówczas lokalnie, nie do końca mając wiedzę na temat tego, co tworzą artyści z innych miejsc w Polsce.

Ten brak promocji i wymiany artystycznej dostrzegło dwóch dziennikarzy Programu III Polskiego Radia, Mateusz Święcicki i Jerzy Grygolunas. Pomysł utworzenia festiwalu przedstawili na redakcyjnym kolegium w lutym 1963 r. Redakcja odebrała to trochę jako żart. Mimo to uzyskali poparcie Edwarda Fiszera, ówczesnego redaktora naczelnego. Na miejsce imprezy – z powodu miłości Grygolunasa do miasta – wybrali Opole. Panowie musieli jeszcze przekonać do pomysłu miejscowych włodarzy.

"Bo w tym cały jest ambaras…

żeby dwoje chciało na raz" – ten zgrabny dwuwiersz Tadeusza Boya-Żeleńskiego oddaje to, co wydarzyło się w Opolu, choć w tym przypadku możemy mówić o trzech osobach. Dziennikarze trafili prosto do gabinetu Karola Musioła, przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Opolu (komunistyczny odpowiednik prezydenta miasta). Lokalne władze partyjne chciały podkreślić polskość Ziem Odzyskanych, a mieszkańcy Opola w miejscu najstarszej słowiańskiej osady już budowali amfiteatr. Pomysłów na to, co w nim robić, nie było wiele, pieniędzy także. Dziennikarze więc spadli Karolowi Musiołowi z nieba. Proces decyzyjny trwał tylko trzy dni. Termin festiwalu ustalono na czerwiec.

W całej tej historii niebagatelne znaczenie miało to, do kogo trafili dziennikarze. Karol Musioł sprawował funkcję Przewodniczącego Rady Miejskiej przez 13 lat. Dał się poznać jako doskonały gospodarz. Jak z rękawa sypał pomysłami i umiał słuchać mieszkańców, którzy nazywali go papą Musiołem.

Ceniono w nim prawość. Nic dla siebie, wszystko dla innych. Od świtu do nocy oddany miastu, na okrągło dostępny dla każdego opolanina. Zawsze pomagał tym, którym było ciężko. Papa przylgnęło do niego, bo tak zaczęli mówić ludzie: "idź do Papy, on ci pomoże, on jest jak ojciec"– wspomina wyjątkowego gospodarza miasta Maria Przebindowska z Towarzystwa Przyjaciół Opola. Te wspomnienia można znaleźć na stronie opole.pl.

Opolanie nie zapomnieli o wyjątkowym włodarzu. Gdy zmarł w 1983 r., na festiwalu w Opolu ustanowiono nagrodę jego imienia dla najlepszego utworu mijającego roku. Na początku wybierało go jury. Od 2018 r. decyzję podejmują widzowie, którzy mogą głosować SMS-ami.

Chcieć to móc

Ale wróćmy do początków festiwalu. – Ustalono program i zaczęto działać. To była ogromnie partyzancka robota. Amfiteatr nie był gotowy. Wiedziałem, że festiwal pomoże skrócić czas jego ukończenia o pół roku, a może i rok. I się zaczęło, wszyscy pomagali – wspominał Karol Musioł na antenie Radia Opole. Cytaty z radiowych wywiadów opublikował miesięcznik "Opole i kropka" nr 2/2023.

Jeszcze dzień przed pierwszym koncertem kończono budowę sceny. Łatwo nie było, także z organizacją, bo żadna z profesjonalnych firm, czyli "Estrad", nie chciała się tym zająć. Brakowało też pieniędzy. Mimo to udało się. Pierwszy koncert rozpoczął się cztery miesiące po decyzji o organizacji festiwalu, 19 czerwca 1963 r. Było to także uroczyste otwarcie amfiteatru, a Karol Musioł przywitał gości w nietypowy sposób. Jako rodowity Ślązak zrobił to po śląsku, mówiąc "Witam was ciule", bo w ten sposób wymawiał słowo "czule". Po chwilowej konsternacji nastąpiły gromkie brawa.

Impreza od początku była drobiazgową prezentacją tego, co w polskiej piosence się działo. Jednak organizacyjnie pierwsza edycja była wielką improwizacją. Na scenie zabrakło m.in. Ireny Santor, która o swoim występie (oczywiście niedoszłym) dowiedziała się… z prasy.

W pierwszej edycji festiwalu wzięło udział 102 wykonawców, którzy zaprezentowali się w 15 koncertach i recitalach. Na imprezę zjechało ponad 100 dziennikarzy z kraju i zagranicy. W konkursie na najlepszy utwór zwyciężyli Ewa Demarczyk i Zygmunt Konieczny. Już po pierwszej edycji festiwalu Jerzy Waldorff w swojej recenzji nazwał Opole "stolicą polskiej piosenki". To określenie szybko się przyjęło.

A z nieba się leje

Początkowo Amfiteatr w Opolu miał jeszcze jeden mankament. Nie miał dachu, więc artyści śpiewali w wielkim skwarze lub w strugach deszczu.

W historii najmocniej zapisał się II KFPP z 1964 r. Wtedy w trakcie koncertu laureatów spadł intensywny deszcz. Prowizoryczny "dach" z parasoli nie pomagał, co jednak nie przeszkodziło ani artystom, ani publiczności. Muzycy grali, w przerwach wylewając wodę z instrumentów. To wtedy prowadzący koncert Jacek Fedorowicz powiedział do publiczności: "Nie jestem pewien, ale zdaje mi się, że tam u państwa trochę popaduje".

Artystom przeszkadzał także wiatr. Już podczas I edycji festiwalu miała miejsce zabawna sytuacja. 20-letnia Urszula Dudziak dokończyła swój utwór a cappella, bo muzykom pod wodzą Jana Ptaszyna Wróblewskiego zwiało nuty. Zawstydzona wokalistka uciekła w kulisy, bo sądziła, że fałszowała.

Tylko roczna przerwa

Festiwal odbywał się niezmiennie w czerwcu i co roku. Wyjątkiem był tylko 1982 r., czas stanu wojennego. Trzykrotnie, m.in. z powodu pandemii COVID-19, imprezę przenoszono na wrzesień.

Na scenie występowali wszyscy: gwiazdy piosenki aktorskiej, jak Ewa Demarczyk, wybitni kabareciarze (któż nie pamięta programu "S tyłu sklepu" (pisownia oryginalna!) kabaretu Tey z Zenonem Laskowikiem z 1980 r. i skeczu o bombkach z Bohdanem Smoleniem "Pani Pelagio, czy pani jeszcze może?"), bigbeatowcy, hipisi oraz rockmani lat 80.

Niektóre piosenki premierowe stały się evergreenami: "Jesteśmy na wczasach" Wojciecha Młynarskiego, "Pamiętajcie o ogrodach" Jonasza Kofty, "Niech żyje bal" Agnieszki Osieckiej czy "Śpiewać każdy może" w brawurowym wykonaniu Jerzego Stuhra.

Do historii przeszły także festiwalowe scenografie, jak symbolizujące nadzieję samotne drzewo wymyślone przez Marka Grabowskiego w 1981 r. Niezapomniane były także wyjątkowe koncerty, jak ten poświęcony Kofcie, Osieckiej, Grechucie czy Młynarskiemu.

Festiwal był także miejscem skandali. W Opolu aż huczało o konflikcie Urszuli Sipińskiej i Maryli Rodowicz. Podczas jednej z edycji wokalistki zaczęły okładać się kapeluszami i owocami.

Pecha miał także Tadeusz Nalepa, któremu w 1969 r. zabroniono występować z długimi włosami. Na ścięcie włosów się nie zgodził. Wypracowano kompromis: wokalista włosy spiął, a telewizja znalazła taki kadr, żeby nawet kucyka widowni nie pokazać.

W Opolu gwiazdy świecą najjaśniej

W Opolu występowali wszyscy, którzy w polskiej muzyce znaczyli i wciąż znaczą wiele: Maryla Rodowicz, Zbigniew Wodecki, Andrzej Zaucha, Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz, Ewa Bem, Krystyna Prońko, Marek Grechuta czy Ewa Demarczyk.

Równie ważni byli wyjątkowi prowadzący. Na scenie pojawili się m.in. Lucjan Kydryński, Bogumiła Wander, Edyta Wojtczak, Irena Dziedzic i porucznik Borewicz, czyli Bogusław Cieślak. Wyjątkową atrakcję zafundowali widzom organizatorzy festiwalu w 1977 r. Koncert swoich piosenek poprowadziła trójka poetów-tekściarzy: Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski i Jonasz Kofta.

Jak będzie wyglądać jubileuszowe święto polskiej piosenki, czym zaskoczą nas producenci i organizatorzy w tym roku? Przekonamy się już wkrótce.